Co jest dla nas pustynią? Może czasem nasze życie pełne trosk, nieszczęść, śmierci? Może to nasze zniewolenia, pokusy, uzależnienia? Może ktoś powie,,nie mam pustyni”… Moją pustynią i jednocześnie Drogą Krzyżową były rekolekcje ignacjańskie we Wspólnocie Sióstr Zawierzenia w Bliznem.
Od jakiegoś czasu czułam, że coś jest ze mną nie tak, znajomi dawali mi pewne sygnały, ale ja w jakiś sposób tego nie dostrzegałam.. Czułam się beznadziejna, tępa i nikomu nie potrzebna. Traciłam sens życia również tego duchowego. Po pewnym czasie czułam, że coś mnie strasznie przygniata, jestem w jakiś bagnie i błocie z którego w żaden sposób nie mogę wyjść. To była ta decyzja, nie wiedziałam wiele o tym miejscu, ale wbrew wszystkiemu odważyłam się pojechać.. To był naprawdę wyjątkowy czas głębokie doświadczenie bliskości z Bogiem, ale okupiony takim wysiłkiem i cierpieniem.. Tego nie da się opisać..
Rekolekcje w milczeniu tylko ja i Pan Bóg…
Chwilami nie wiedziałam co się ze mną dzieje, był płacz, tęsknota za ludźmi; czułam się taka opuszczona- bez ludzi, bez telefonu, który wcześniej mi zabrano. To już chwilami było dla mnie po prostu za dużo.. Rozmawiam o swoich wątpliwościach z Siostrą, ale tylko raz dziennie w określonym przedziale czasowym.. Miałam tylko Pismo Święte, różaniec i obraz miłosiernego Pana Boga, który tak wiele mi pomógł przez ten cały czas.. Bez Boga nie dałabym rady…
Pomagałam przy prostych czynnościach i poczułam się naprawdę ważna.. Czy to ważne, co to zmienia???
I usłyszałam słowa: ,,najgorszą rzeczą jaką człowiek może w życiu zrobić to poddać się w taki sposób żeby już nigdy nie powstać z kolan”. Zrozumiałam,że muszę coś zmienić teraz nie kiedy znajdę czas, chęci bo to może nigdy nie nastąpić…
To miejsce ma wszystko aby poznać i odkryć siebie, swoje wady, problemy, a przede wszystkim chyba najważniejsze, czyli otwartość swojego serca na spotkanie z Nim.
Dlatego na koniec chcę bardzo podziękować Wam wszystkim za modlitwę w mojej intencji i wiarę za to, że może mi się udać. Wielu mówiło ,,przecież Ty nic nie możesz”. Mieli rację, sama nie mogę nic, ale wszyscy razem możemy góry przenosić.
Po prostu dziękuje
Julia (kandydat na animatora)